2008-10-22

Co z Tobą zrobił internet?

Moje życie można podzielić z grubsza na dwa etapy. Przedinternetowy i internetowy. Kiedyś myślałam, że wyraźniejszy podział będzie na granicy matury i studiów ale jednak nie. Wyraźną granicę w moim życiu wyznaczyła technologia... ale nie tylko.
Jako urodzonemu odludkowi sporo czasu zajmowało mi czytanie. Może nie tyle ksiażek, co gazet codziennych i czasopism popularnonaukowych. Do tego ślęczałam przed telewizorem i godzinami słuchałam radia. Czasem wszystkie trzy rzeczy jednocześnie. Byłam głodna informacji, wiedzy, czegokolwiek co zabije nudę. Było to jednak bardzo bierne. Nie miałam się z kim podzielić wątpliwościami, podyskutować. Jak coś nie działało na komputerze, szło się do sąsiada... ale sąsiad nie zawsze wiedział. Kombinowanie trwało dużo dłuzej niż teraz.

Dlaczego?

Dziś jestem internautką. Co to oznacza? Mniej więcej tyle, że świadomie dzielę się swoją wiedzą oraz zdobywam ją dzięki innym ludziom. Nie progamy telewizyjne, nie audycje, nie artykły w prasie są dla mnie źródłem wiedzy o świecie. Dziś czerpię ją bezpośrednio od ludzi, którym bardziej ufam. Pradopodobnie dlatego, że w większości przypadków nie dostają za to pieniędzy. Bezinteresowaność internauty jest bardzo ważna. Nie wypada zarabiać na blogu, można mieć co najwyżej sponsora (z przychodów opłaca sę serwer itp).
Pierwszy kontakt ze społecznością internetową zawarłam jak większość początkujacych - na forach. Do internetu miałam dostęp tylko na uczelni, czasem oczekujac na załadowanie się strony czytało się czyjaś dyskusję. Człowiek cieszył się jak dziecko, gdy na swój post otrzymał odpowiedź. Dziś jest to tak naturalne, że nawet nikt się nad tym nie zastanawia. Ale jeszcze dziesięć lat temu to było coś. Zadaję pytanie... i ktoś obcy, drugiego końca Polski mi na nie odpowiada.

Strasznie mi się to spodobało.

Obserwując rozwój internetu zauważyłam, że znosi go właśnie w tym kierunku. Serwisy pomagają. Czasem znaleźć znajomych. Czasem znaleźć drugą połowę. Zorganizować pliki w galeriach, dokumenty w szufladzie, wreszcie pokazać się światu (strony domowe, profile na serwisach społecznościowych itd.).

Pomoc.

Podanie sobie wirtualnej ręki, wirtualnego narzędzia... zbliżyło net do realu. Teraz są tuż tuż obok siebie, nawet się przenikają.

Jak na mnie wpłynęło życie w internecie? Jestem zdecydowanie bardziej tolerancyjna niż kiedyś i dużo łatwej nawiązuję kontakty z innymi ludźmi. Jestem też mniej skryta, można powiedzieć że z zahukanej introwertyczki net zmienił mnie w przyzwoitą sangwiniczkę. A może zawsze taka byłam, tylko moje pozytywne cechy nie mały gruntu by się rozwijać?

Nie wiem.

Ale liczę w komentarzach na wasze opowieści :)

20 komentarzy:

Wimmer pisze...

Ja wysłałem pierwszy list kilkanaście lat temu, od razu do USA, i cieszyłem się jak dziecko, gdy po kilku godzinach przyszła odpowiedź. Przywyczajony przez lata do snail-mail, gdzie obrót poczty trwał tygodniami, byłem prost zszokowany :-)

Anonimowy pisze...

Też kiedyś opisywałem jak wyglądały moje początki, ale w sumie nie zastanawiałem się jak mnie to zmieniło.

No cóż, na pewno Internet pomógł mi w zdobyciu większej pewności siebie (ha! znajomi z reala padli by ze śmiechu, bo czy można mieć jeszcze większe "ego"! :D), ale również wiedzy ogólnej, która wielokrotnie przydawała się tu i ówdzie. Z modnych w latach '90 przesiadywań przed TV, w XXI wieku zostało nie więcej jak oglądanie niektórych programów online na zasadzie VOD.

Internet znacznie też wpłynął na moje życie osobiste. Z wieloma osobami spotkałem się po drugiej stronie "firewalla" długo przed tym, kiedy takie spotkania były popularne. Dziś nikogo to nie dziwi, jednak dawniej nie do pomyślenia byłoby, że ktoś, kogo poznałem 7 lat temu w Internecie zaprasza mnie do siebie na pierogi :)

lavinka pisze...

Ja mam nadal paru znajomych z innych miast z internetu, z którymi wciąż planuję się spotkać :

Anonimowy pisze...

Pierwszą styczność z Internetem miałem niedługo po otworzeniu pierwszej kafejki internetowej w moim rodzinnym mieście. Było to we wrześniu 1997 roku (datę zapamiętałem ze względu na fakt, że właśnie wtedy rozpocząłem naukę w liceum) i doskonale pamiętam pierwszy zawód jaki nastąpił po przejrzeniu kilku stron WWW (m.in. była to amatorska strona poświęcona serialowi „Z Archiwum X” hostowana na nieistniejącym już Polboxie oraz Wirtualna Polska hostowana jeszcze wtedy w subdomenie cnt.pl), nie za bardzo rozumiałem o co tyle szumu – statyczne strony z nieciekawymi informacjami to nie było to czego się spodziewałem. Zamknąłem wtedy przeglądarkę i chciałem już wyjść gdy na pulpicie zobaczyłem ikonkę podpisaną IRC... Chyba nikogo nie zaskoczę pisząc, że wciągnąłem się w całą zabawę z IRCowaniem szybko i na dobre kilka lat. :) Mało tego, zaraziłem tym również moich znajomych ze szkoły i podwórka. Poznałem wtedy całą masę ciekawych ludzi, również takich IRL - jak ja ganiających po kafejkach zafascynowanych Internetem, a także niesamowitych ludzi z całej Polski, których miałem później okazje poznać na różnego rodzaju imprezach oraz spotkaniach mniej i bardziej oficjalnych. Przyznaję, że bardzo miło wspominam czasy kiedy o dostęp do Internetu trzeba było się naprawdę postarać przez co grono ludzi, z którymi miało się styczność w sieci ograniczało się do ludzi w jakiś sposób zafascynowanych tą technologią. Po 2001 roku, kiedy dostęp do sieci stał się powszechny, to nie było już to. Skoncentrowałem się wtedy na wykorzystaniu Internetu w celach komercyjnych.

Obecnie nawet nie staram się wyobrazić sobie jak wyglądałoby życie bez Internetu. Pomijając już sam fakt, że musiałbym zupełnie zmienić branżę i nauczyć się zarabiać pieniądze w inny sposób, to nie wiem jak mógłbym nie mieć możliwości sprawdzenia czy o 21 najbliższy sklep jest wciąż otwarty, sprawdzenia w ułamku sekundy czym jest prokrastynacja, porównaniu cen pralek Bosch przed zakupem w sklepie dla idiotów czy sprawdzenie opinii o samochodach marki Volvo.

Jak i wszystko także i sieć ma swoje złe strony. Pracuję głównie z domu przez co na co dzień spotykam się z bardzo ograniczoną liczbą ludzi. Spędzanie 8 – 12 godzin przed monitorem wcześniej czy później będzie miało również negatywne skutku na moje zdrowie. Pomijam fakt uzależnienia, ponieważ od lat nie miałem ani okazji ani możliwości odstawienia Internetu na dłużej niż tydzień. ;)

lavinka pisze...

Też net jest moim oknem na świat z racji pracy w domu. Z IRCu nie korzystałam, wolałam kłócić się na forach ;) Ale i z czasem to mi się znudziło. Dziś pracuję częściowo przez internet, nawet nie widziałam się z częścią moich zleceniodawców na oczy, bo mieszkają w innym mieście. Ale to nie przeszkadza nam współpracować. I to jest piękne :)

gawroński pisze...

Dzięki Internetowi stałem się bardziej świadomy. Poznałem więcej muzyki, komiksów, filmów, seriali - wszystkiego. :)
Internet jest niesamowitym przyjacielem kultury. :)

Marcin pisze...

To prawda, internet nas zmienia :)


O dziwo wydaje mi sie, ze mnie zmienia pozytywnie :)

Anonimowy pisze...

byłam szczęśliwsza w tamtych czasach... mniej wiedzy, mniej oczekiwań, więcej czasu na bycie sobą i ze sobą... dziś spoglądam na kochanego znad klawiatury.... ostatni dzień, kiedy żadne z nas nie siedziało z notebookiem na kolanach? nie wiem kiedy... a szkoda, tracimy coś o wiele cenniejszego dając się złapać w pułapkę internetu i wszechobecnej pogoni za informacją, tracimy czas nam dany na bycie razem... a już dziś wiem, że będzie on zbyt krótki.. jak długi by nie był...

lavinka pisze...

Wiesz, nie można całe życie siedzieć na kanapie i trzymać się za ręce. Wydaje mi się,że jeśli ludzie się kochają to i z laptopem na kolanach. A ci, którzy nie to i wyłączenie koputera im nie pomoże... (idealistka ze mnie,wiem)

Anonimowy pisze...

Ja tez zaczynałam na forum, ale szybko przerzuciłam się na blox, trochę pisałam,a jak dorobiłam sie lepszego monitora, zaczęłam bawić się zdjęciami.
jest kilka osób, z którymi utrzymuję kontakt bardziej prywatny via blogi ,zdarza się,choć rzadko, wymiana mailowa, ale przed bezpośrednim kontaktem - na zywo - mam wciąż jakąś blokadę;
a może tylko nie było okazji, bo jest kilka osób, które chetnie bym spotkała, tylko daleko od siebie mieszkamy?
tak czy siak:internet daje mi możliwość kontaktu, poczucie bycia w jakiejś grupie, bez minusów tego bycia, co dla osoby o ciągotkach samotniczych, ale potrzebującej życzliwych dusz jest bardzo komfortowe;)
a co do zasięgania informacji - kiedys kochałam zapach encyklopedii, dziś wertuję kartki wirtualne z tą samą przyjemnością:)

lavinka pisze...

Czyli przywyczajenia te same, tylko nośnik informacji się zmienił :)
Zgadzam się, też jestem z natury samotnikiem i choć lubię widywać się z ludźmi to na co dzień tłum jest dla mnie męczący. Przed spotykaniem się w realu nie mam oporów i nigdy nie miałam, ale znam sporo osób, dla których jest to nie lada wyzwaniem. Chyba traktują swoją obecność w internecie jako coś wstydliwego. Albo są w nim za krótko.

Anonimowy pisze...

Roślinę zrobił :).

lavinka pisze...

Trzeba Cię podlewać,nawozić i przesadzać? :)

Armand pisze...

Ja za to mam nieco inne spostrzeżenia... internet miałam od dawna, może nie od samych jego początków w Polsce, ale chwilę przed "trafieniem pod strzechy"... no i co? Ludzie - internauci byli zupełnie inni. Z resztą, chyba głównie dlatego, że było ich mniej (np na IRC) i wszyscy się znali. Czasami tęsknię za tym :)

lavinka pisze...

Z dawnego internetu pamiętam nadmiar trolli z dr przed nazwiskiem albo z gatunku sfrustrowany nauczyciel z liceum(wtedy jescze nie było gimnazjów,albo dopiero się tworzyły). Teraz chyba się wyżywają na Wikipedii :)

Anonimowy pisze...

Dalej są różne "doktory" w społecznościach sieciowych. Np. na Bloxie, dwóch przynajmniej.

lavinka pisze...

Akurat w blogosferze łatwiej unikać ludzi,których się nie trawi. Wystarczy nie wchodzić na ich blog, co też czynię z takim Kominkiem lub Polarnym na przykład :) I problem z głowy. Czego oczy nie widzą...

Anonimowy pisze...

Polarnego mam w linkach, ale bardzo rzadko go czytam, bo trochę mi pewne jego poglądy nie pasują.
Zaś Kominek to "patologia", zbanował mnie kiedyś po pierwszym komentarzu na jego blogu, napisałam wtedy krótką notkę o nim.

Anonimowy pisze...

Dla mnie internet w ogóle jest czymś fantastycznym! Nie tylko poznałem tu takich ludzi jak Lavinka, ale jeszcze stałem się bardziej twórczy, bo społeczność fanów i czytelników zobowiązuje, :)).
Sieczymcie zdrowo!
Ce

lavinka pisze...

Hi, Hi a Ty Cezarku widzę fajne zdjęcia robisz :)